Dziś, a w zasadzie to już wczoraj, premiera płyty Pink Punk i zarazem początek trasy koncertowej. Zaczęło się od Zabrza i tam też byłem na koncercie. Na początek super sprawa, można było ustawić się w dwóch kolejkach, jedna do sklepiku z koszulkami i płytami. Druga do... Agnieszki, która płyty, koszulki, a nawet bilety podpisywała i robiła sobie zdjęcia z fanami. Widać było jej radość, ekscytację, - aż miło było popatrzeć
Koncert miał zacząć się o 19, gdzieś koło 18.20 muzycy zgarnęli ją ze stosika i poszła za scenę. Koncert zaczął się kilka po siódmej i od razu było jasne po co były rozdawane te świecące w ciemności bransoletki - fajny efekt.
Koncert zaczął się od prezentacji nowego singla i - o zgrozo - nim również bisowała. I tylko nim
Po "Mam zły dzień" taśmowo zaśpiewała kilka nowych piosenek z nowego repertuaru. I... nie lubię jej tego nowego muzycznego ja. Przykro mi. Nie jestem jakimś wielkim fanem, na koncert wybrałem się z czystej ciekawości, ale lubię ją jako postać medialną, podoba mi się jej głos gdy śpiewa, a kilka jej pojedynczych piosenek to dla mnie wręcz klasyki. Tyle, że nowy repertuar jest w większości wywrzeszczany, a nie wyśpiewany. Do tego wywrzeszczany często wręcz niezrozumiale. Aga, jak to Aga, waliła ze sceny wprost, że jest zesrana, i że zawsze tak ma gdy wydaje nowy album. Tym razem chyba słusznie. Tu byłem na nie. Potem powiedziała do publiczności, że chciałaby aby ta też mogla sobie pośpiewać i zaczęła wykonywać swoje klasyki zaczynając od "Drzwi" Była tez między innymi "Winna", "Niekochana", "Nie mogę Cię zapomnieć", "Królowa łez". Niestety mój ulubiony hymn korpo-szczurów
"Kiedy powiem sobie dość" prawie w całości zaśpiewała publiczność, wzruszona Aga siedziała wówczas na podłodze z wyciągniętym w stronę fanów mikrofonem...
Pod koniec pojawiła się jeszcze nowa "Schiza". Też takie sobie...
Ogólnie koncert niezły, ale wolę Agę śpiewającą niż wydzierającą, a tu więcej było wydzierania. Agnieszka ma za to niesamowicie dobry kontakt z publicznością. Kobieta - wulkan energii. Całe 1,5 godziny na bardzo wysokich obrotach bez żadnych przebieranek. Dom muzyki i tańca może nie wypchany po brzegi, ale koncert sporo ludzi przyciągnął, od dzieci (tak, tak!) po babcie w towarzystwie dziadków
Za miesiąc tam wracam, a przy okazji zobaczyłem swoją miejscówkę na koncert naszej Divy i mam nadzieję, że ochroniarz, który stał przed sceną podczas koncertu Agnieszki, podczas koncertu Edyty będzie nieobecny, bo inaczej, mimo miejsca w pierwszym rzędzie, to nic nie zobaczę...