Antena

Opublikowano 18 lutego 2002

0

Antena (18/02/2002)

W bliskim planie: Edyta Górniak

Zaczynam życie od nowa

Rozmowa z piosenkarką Edytą Górniak.

Pani najnowsza płyta nosi tytuł „Perła”. To słowo jest znaczące?

– Istnieje przesąd, że perły przynoszą nieszczęście. Dlatego z przekory tak właśnie zatytułowałam swoją najnowszą płytę. Mam nadzieję, że ta „Perła” dla odmiany przyniesie ludziom dużo radości i szczęścia.

Zmieniła Pani wizerunek…

– No cóż, dzisiaj wszyscy żyjemy w takim tempie. że wydarzenia jednego dnia potrafią zmienić nasz sposób widzenia, rozumienia świata. To, że dzisiaj jestem postrzegana inaczej niż kiedyś, nie jest wynikiem pomysłów marketingowych mojej wytwórni. Zmiana dokonała się we mnie w naturalnym tempie, więc jeśli jest to zmiana radykalna, to raczej dla odbiorców niż dla mnie samej. Od ukazania się mojej poprzedniej studyjnej płyty upłynęły cztery lata. Przez ten czas w moim życiu wydarzyło się wiele dziwnych, strasznych, przejmujących i pięknych rzeczy.

Przejmujących? Strasznych?

– Bardzo wpłynęły na mój stan ducha wydarzenia z 11 września. Ponieważ moja praca wymaga wielu podróży, teraz zupełnie inaczej wsiadam do samolotu i inaczej z niego wysiadam. Kiedy samolot odrywa się od ziemi, zastanawiam się, czy nie pozostawiłam w kimś goryczy, wyrzutów sumienia i czy ktoś np. nie będzie musiał sprzątać po mnie pokoju. Nie dając nikomu do zrozumienia, w swojej świadomości żegnam się z bliskimi tak, jakbym miała ich już nie zobaczyć. I kiedy ląduję – zaczynam życie od nowa. Jest to o tyle piękne, że naprawdę jeszcze pełniej żyję, ale o tyle stresujące, że nie można cztery razy w tygodniu myśleć o śmierci. Nie należy też myśleć: przyjaciele 1 przyjemności poczekają. Trzeba mieć czas, aby spotkać się z nimi na spontanicznie zorganizowanej kolacji i nic należy mieć ciągle wyrzutów sumienia, że się w tym momencie nie pracuje.

Co myśli Pani teraz o śpiewaniu?

– Kiedy pojawiło się pierwsze marzenie, żeby śpiewać – spowite było otoczką beztroski, wolności i radości. Życie pokazało, że śpiewanie wiąże się z takim poświęceniem, że zanim dochodzi się do momentu „wyjścia na scenę”, wcześniej napotyka się tyle przeszkód, że zaczyna brakować radości tworzenia.

W którym momencie odczuwa Pani radość tworzenia?

– Na próbach. Zazwyczaj uczestniczą w nich zaprzyjaźnieni fani i dziennikarze, a także przyjaciele. Mogę się wtedy beztrosko cieszyć muzyką, wygłupiać, siadać na scenie, chodzić w podartych spodniach, w adidasach. Bardzo lubię też realizować wideoklipy.

Widzi Pani już kształt następnych?

– Na mojej nowej płycie jest 20 piosenek. Jeśli powstaną do niektórych ilustracje w postaci teledysków – raz będę w nich zwiewna i refleksyjna, innym razem dynamiczna. Zawsze staram się być prawdziwa, uczciwa i szczera.

Jak dotąd odmawiała Pani filmowi swojej urody…

– To niezupełnie tak. Najczęściej reżyserzy, którzy proponowali mi role w swoich filmach, regularnie próbowali nakłonić mnie do scen tzw. rozbieranych… Ponieważ mam liczne grono publiczności w starszym wieku, to z szacunku dla niej nie zdecydowałabym się na to. Z przyjemnością za to wzięłam udział w serialu „Na dobre i na złe”, bo bardzo go lubię.

Czego chciałaby się Pani jeszcze nauczyć?

– Języków: francuskiego i hiszpańskiego. Chciałabym też nauczyć się decydować o tym, kiedy chcę być wrażliwa, a kiedy nie.

Co to oznacza?

– Chciałabym być wrażliwa, kiedy pomaga mi to tworzyć i rozumieć ludzi. Ale chciałabym nie reagować na zdarzenia, na które i tak nic mam wpływu.

Co jest Pani znakiem rozpoznawczym?

– Myślę, że profesjonalizm. Odkąd pamiętam, zawsze czułam w sobie silną odpowiedzialność za to, co robię.

Czego nie robić, żeby zyskać miano profesjonalisty?

– To jest w zasadzie istota sprawy, bo ja nauczyłam się być dokładna i perfekcyjna, właśnie patrząc na to, czego nie wolno robić. Nauczyłam się profesjonalizmu obserwując cudze błędy.

Jakie?

– Podstawowym błędem, który widzę, jest to, że ludzie reagują zbyt emocjonalnie, zapominając, o co właściwie im chodzi. Mam wrażenie, że niektórzy nie pracują najlepiej, jak potrafią. Jeśli ktoś jest staranny, zwraca uwagę na detale, bo to z nich składa się cały obraz. Detale decydują o tym, czy publiczność wychodząc po koncercie, zabiera ze sobą dobre czy złe wspomnienia.

Rozmawiała Marta Kmicic

Antena, nr 7



Komentarze




Dodaj komentarz

W górę ↑