Michał: Jak Wam idą przygotowania do autorskiego albumu? Zamieszczając już jakiś czas temu w sieci ‘That’s Wassup’ narobiliście fanom smaku! Kiedy będzie można zakupić Waszą płytę?
Bartek: Przygotowania trwają już 6 lat (haha) i trochę już jesteśmy tym poddenerwowani, dlatego postanowiliśmy odstawić wszystko, żeby wreszcie się skupić na sobie. „That’s Wassup” to piosenka, która powstała w okresie, kiedy jeszcze nie mieliśmy sprecyzowanych planów wydawniczych. Jako, że Plan B jest wyłącznie działalnością producencką a nie zespołem, naturalne jest dla nas, że każdy wyda własny album. Liczymy, że zadebiutujemy w okolicach jesieni lub przyszłej wiosny z przynajmniej jednym z nich.
Jakie one będą ? (będzie można się spodziewać czarnych rytmów?)
Mogę powiedzieć, że na pewno będą inne niż wszystko co do tej pory robiliśmy. Nie jesteśmy niewolnikami jednej konwencji. Ciągle się rozwijamy i poszerzamy horyzonty muzyczne. Również dlatego zdecydowaliśmy się wydać dwie kompletnie różne od siebie płyty. Płytę Marka pod szyldem SpokenLove, a drugą pod moim nazwiskiem. Mogę przybliżyć, że oba albumy będą miały wyraźny pierwiastek romantyczny
)
Planujecie jeszcze w najbliższym czasie wyprodukować płytę jakiegoś innego muzyka?
Przed nami kolejna płyta Łąki Łan oraz Agnieszki Chylińskiej. Pracujemy równolegle nad wszystkimi czterema projektami. Na więcej nie mamy czasu.
Co sądzisz o tej profesji (producentów) na polskim rynku muzycznym?
Jest bardzo niewielu Producentów z prawdziwego zdarzenia znających się na swoim fachu, gwarantujących artyście dobre brzmienie i osiągnięcie zamierzonego celu.
Wielu z nich ma obrane konkretne specjalizacje i obracają się tylko w niektórych gatunkach muzyki. Polski rynek bardzo to odczuwa, bo wielu ciekawych artystów po prostu nie ma z kim współpracować. Ciągle dostajemy telefony, że nawet największym gwiazdom brakuje dobrych i ciekawych kompozycji. Innym aspektem jest to, że wielu twórców czy beatmakerów, którym się wydaje, że są producentami, nie ma odpowiedniej wiedzy na temat produkcji z prostego względu : „nigdzie tego nie uczą”. Większość z nich pracuje „na czuja” i dlatego nie potrafi powtórzyć sukcesu swojego pierwszego hita. Potrzeba lat doświadczeń, żeby się nauczyć pływać na polskim rynku, który z jednej strony jest bardzo przewidywalny, a z drugiej nazwijmy to – osobliwy i pokrętny. Na zachodzie wykształconych muzycznie producentów jest więcej i cały czas pilnują jakości nagrań wpuszczanych do eteru.
Jednak czasy są takie, że każdy, kto ma w domu komputer i potrafi zrobić w miarę ciekawy bit ma szansę na sukces. Stąd różnica w jakości ale przede wszystkim w ilości nagrań w eterze.
Przypadkowi ludzie robią kariery, które nie ciągną za sobą żadnej wartości na dłuższą metę. Z drugiej strony dzięki technice wzrosła kreatywność i pomysłowość, a to oprócz dobrego rzemiosła liczy się najbardziej…
Zapewne spodziewałeś się, że w końcu zapytam o Sistars – muszę wspomnieć, że zespół Sistars pozostanie zawsze moim ulubionych, dzięki Wam ukierunkowałem swoje upodobania muzyczne…no i proszę, po kilku latach mam przyjemność przeprowadzać z Tobą wywiad. W imieniu swoim i fanów: Czy jest realna szansa na reaktywację?
Jest realna szansa na reaktywację, ale to wymagałoby czasu, bo nikt nie chciałby wracać z pustymi rękami (czyt. bez nowej płyty)
…wiedz, że wszyscy mamy głęboką nadzieję, na jakiś Wasz wspólny projekt. Występując ostatnio z Sistars na Orange Warsaw Festival oraz Open’er Festival co sądzisz o poziomie tych imprez?
O poziomie tych festiwali świadczy fakt, jakie gwiazdy na nich występują, jak również to, jakie są reakcje odbiorców. Bardzo lubię uczestniczyć w tych festiwalach.
Na Orange i na Openerze czułem, że ludzie wiedzą po co tam przyszli.
Dzięki serdeczne za rozmowę, życzę sukcesów!
Pzdr