Elle no image

Opublikowano 1 grudnia 1994

0

Elle (12/1994)

Nowe wcielenie Edyty Górniak

Kiedy była w Polsce, codziennie spotykały ją wyrazy podziwu. Otrzymywała dziesiątki kart pocztowych i listów dziennie. Obdarowywano ją prezentami, wielbiono i adorowano. Wszędzie, gdzie się zjawiała, wzbudzała zainteresowanie i podziw. Dla wielu młodych dziewcząt była niedoścignionym wzorem urody i talentu. ,,Dzięki takim osobom jak Ty, życie wydaje mi się niebem’’, pisały jedne, inne dodawały ,,nie opuszczaj nas’’. Pomimo próśb i zaklęć, decyzja została podjęta. Wielka gwiazda polskiej estrady wyruszyła na podbój świata. EDYTA GÓRNIAK Ma 22 lata, wspaniały, elektryzujący głos, nieprzeciętną urodę, wytrwałość i ogromną wolę walki. Nie bez obaw jednak stawia czoła przyszłości. Swój sukces w Polsce przyjmuje jako wspaniały dar niebios.

ELLE: Jak udaje się Pani pogodzić pracę na Zachodzie z pracą w Polsce?

EDYTA GÓRNIAK: Skłamałabym mówiąc, że to proste. Zawód zobowiązuje mnie do wielu wyrzeczeń i wciąż muszę być na nie przygotowana. Podróże samolotem o każdej porze dnia i nocy, wiele razy w miesiącu, są męczące i stresujące. Staram się jednak jakoś trzymać.

ELLE: Co Pani daje praca na Zachodzie?

E.G.: Daje mi szansę współpracy ze znakomitymi fachowcami w świecie muzyki. Daje również ogromną satysfakcję.

ELLE: A publiczność polska?

E.G. Nie mogę dopuścić do tego, żeby moja publiczność odczula, że ją zaniedbuję. Bardzo, bardzo ją kocham i nie chcę, żeby przestała w to wierzyć, dlatego – pomimo że ostatnio więcej czasu spędzam poza Polską – staram się jak najczęściej przyjeżdżać i występować gościnnie na wielu koncertach. Czasem wpadam nawet na kilka godzin, żeby zobaczyć się z rodziną, przyjaciółmi, odebrać pocztę od najukochańszych fanów. Czytam ją potem, kiedy boję się lecieć samolotem, kiedy jest mi smutno, kiedy jestem daleko, sama, kiedy tęsknię, płaczę. Listy od cudownych, wrażliwych ludzi przypominają mi, gdzie jest mój dom.

ELLE: Jak długo przygotowuje Pani nową piosenkę?

E.G. Około miesiąca, choć tak naprawdę nigdy nie czuję, że jestem gotowa, żeby móc ja zaprezentować. Im dłużej pracuję na interpretacją, tym bardziej wydaje mi się, że tak naprawdę nie uda mi się przekazać jej najgłębszej treści. Dlatego staram się dobierać do swojego repertuaru teksty i melodie, które są mi w jakiś sposób bliskie, a tym samym prawdziwe.

ELLE: O czym Pani myśli, wychodząc na scenę?

E.G. Przed samym wyjściem na scenę potrzebuje około pół godziny ciszy i skupienia. Wtedy staram się rozluźnić, myśląc jednocześnie o bardzo przyziemnych sprawach. Czy mikrofon włączy się na czas? Czy monitory będą ustawione prawidłowo? Czy uda mi się zaśpiewać tak, jak się do tego przygotowałam? Czy się nie przewrócę, czy nie zemdleję ze strachu?

ELLE: A potem, kiedy musi Pani zacząć śpiewać?

E.G. Staram się skupić i nie denerwować, poczuć mocno treść, tak aby udało mi się choć na chwilę oderwać ludzi od rzeczywistości.

ELLE: A w chwili, gdy zaczynają się owacje?

E.G. Tak naprawdę chyba ich nie słyszę. Każde spotkanie z publicznością traktuję bardzo emocjonalnie i osobiście. Za każdym razem bardzo otwieram się i odsłaniam przed ludźmi. Bardzo mnie to spala wewnętrznie i wiele kosztuje, ale pomimo to nie chcę tego traktować inaczej. Może właśnie dlatego, kiedy schodzę ze sceny, przez jakiś czas nie mówię, nie widzę, nie słyszę…

ELLE: Gdzie jest najlepsza publiczność?

E.G. Publiczność za każdym razem jest inna, nie można jej porównywać.

ELLE: Kto jest Pani największą konkurentką?

E.G. W życiu zawodowym, czy prywatnym… (śmieje się).

ELLE: Kto jest autorem Pani sukcesu?

E.G. Energia, moja i wielu ludzi. Los. Dużo szczęścia chyba… trochę talentu…

ELLE: Czego się Pani najbardziej obawia?

E.G. Samotności. Swoich błędów. Ludzi.

ELLE: Jakie są Pani największe marzenia?

E.G. Chciałabym, żeby pomimo tego, co wydarzy się moim życiu, udało mi się pozostać normalnym człowiekiem. Chciałabym również móc kiedyś odwdzięczyć się wielu ludziom, którzy przyczynili się do mojego sukcesu. Nie chciałabym nigdy zawieść tych, którzy we mnie wierzą, no i chciałabym móc czasami choćby na bardzo krótką chwilę uwolnić się od presji, która nieustannie towarzyszy w tym zawodzie.

ELLE: A jakie są Pani wzory?

E.G. Jest wielu ludzi, których szanuję i podziwiam, ale nie chcę nikogo naśladować. Chcę krytyczne patrzeć na siebie i odkrywać siebie sama, nawet gdyby miało mi to zająć trzy razy więcej czasu.

Tagi:



Komentarze




Dodaj komentarz

W górę ↑