Kontakty

Opublikowano 1 lipca 2004

0

Kontakty (07/2004)

Gwiazda i plugastwo

Edyta Górniak i Dariusz Krupa nie są oszustami! Prokuratura oczyściła ich z bezpodstawnych zarzutów łomżyńskiego niesolidnego przedsiębiorcy. Czy zrobią to gazety, które dla taniej sensacji, bez sprawdzania faktów, bez rozmowy z gwiazdą i jej narzeczonym, puściły w świat plugastwo?

Nie mogę zrozumieć, dlaczego w moim mieście robi się z nas oszustów i potworów. Jestem związany z Łomżą, tu się urodziłem. Tu urodził się mój syn. Edyta mogła rodzić w każdej klinice świata. Ale nam bardzo zależało na tym, aby nasze dziecko urodziło się w Łomży. Aby w dokumentach naszego syna na zawsze była miejscem urodzenia. W łomżyńskim Szpitalu spotkaliśmy się z tak duża serdecznością i wspaniałą opieką całego personelu, że nigdy tego nie zapomnimy — mówi Dariusz Krupa.
O artystycznej parze, wspanialej piosenkarce Edycie Górniak (warto choćby przypomnieć, że dziesięć lat temu na Festiwalu Eurowizji Edyta wyśpiewała dla Polski drugie miejsce; nikt ani przed nią, ani po niej, nie zajął tak wysokiej pozycji), i znanym muzyku Dariuszu Krupie, pochodzącym z Łomży, głośno było wiosną, kiedy dziennikarze tropili, gdzie gwiazda będzie rodzić.
To zainteresowanie i ten napięty dla nas czas wykorzystał Adam Kamiński z Łomży. Najpierw wydzwaniał o pieniądze, potem przysłał zawyżoną fakturę i w końcu złożył na mnie doniesienie do prokuratury, że chciałem wyłudzić od niego okna. Wyłudzić, czyli jakbym od razu założył oszustwo. To niepojęte — powtarza Dariusz Krupa.
Doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Łomży na Dariusza Krupę, iż unika zapłaty za sprzedaż i wstawienie okien, złożył 8 marca Adam Kamiński, właściciel firmy handlowej Altech II w Łomży.
Dwa takie zakłady są na mojej ulicy. Okna mogłem za mówić wszędzie, ale pomyślałem sobie, że tę pracę powierzę komuś z Łomży. I trafiłem do pana Adama Kamińskiego — opowiada Dariusz Krupa.

Przed porodem Edyty rozpoczęli remont generalny domu w Milanówku. Okna zostały wymienione pod ich nieobecność. Przy ich montażu nie było Adama Kamińskiego. Ze starymi oknami grzejnik został wyrwany. Pracownicy podstawili go cegłą. Jednak z grzejnika wyciekała woda.
W całym domu remont. Moje rzeczy były złożone w jednym miejscu. Wodą podciekła nie tylko drewniana podłoga, ale także mój sprzęt muzyczny. Sprzęt naprawiłem. Nigdy nie usłyszałem słowa przepraszam od pana Kamińskiego — mówi Dariusz Krupa.
Pomyślał: trudno, mogło się zdarzyć. Ale wstawione okna były wypaczone. Pokazał to Kamińskiemu. Był zdziwiony i stwierdził, że w fabryce sprzedano mu wadliwe. Wspólnie zdecydowali, żeby nie przedłużać remontu, bo inni fachowcy czekali z robotą, że okna już zostaną.
Zapłaciłem za wymianę okien na parterze gotówką, do ręki, bez żadnej faktury. W ramach rekompensaty za wady Adam Kamiński zaproponował, że przy wymianie okien na piętrze da mi upust. I w ten sposób na dłużej się z nim związałem – opowiada Dariusz Krupa.
Za wymianę okien na parterze Dariusz Krupa zapłacił od razu, tu nie było żadnych kłopotów. Umówiliśmy się na wymianę okien na piętrze domu – przyznał w Prokuraturze Adam Kamiński.
Miały zostać wymienione w dwa tygodnie. Kamiński nie dotrzymywał terminu. Czas naglił, bo Edyta wymagała spokoju i pragnęła zamieszkać w swoim domu. A w domu ciągle trwał remont. Dariusz Krupa wielokrotnie kontaktował się telefonicznie z Adamem Kamińskim i ponaglał. Okna w końcu zostały wymienione po dwóch miesiącach. Przy montażu nie było właścicieli. Była inna ekipa remontowa. Pracownicy z Łomży zamontowali okna i wyjechali.
Kiedy przyjechałem do domu, doznałem szoku. Okna nie były zamontowane na jednym poziomie, różnica sięga nawet trzech centymetrów. To można sprawdzić. Wszystkie szprosy w oknach, które miały zdobić, są krzywe. Wszystkie nadają się tylko do wymiany. Grzejnik na piętrze wyrwany, a podłoga zalana. Zadzwoniłem od razu. Pan Kamiński powiedział, że to niemożliwe. Zaproponowałem, żeby przyjechał i sam zobaczył.
Adam Kamiński przyjechał za dwa dni. Stwierdził, że zmienił fabrykę, są to okna od innego producenta i zapewniał, że w dwa dni wymieni wszystkie szyby. Dariusz Krupa przemilczał, że w jednym domu będą różne okna.
W ramach rekompensaty pan Krupa domówił jeszcze u mnie wymianę trzech małych okienek. To był nasz ostatni kontakt — przyznał znowu niesolidarność Adam Kamiński.
Pan Kamiński nie pojawił się w umówionym terminie. Dzwoniliśmy do niego, ale nie odbierał telefonu. Później zadzwonił do nas ktoś z fabryki w sprawie reklamacji. Edyta nie wytrzymała. Zadzwoniła do Kamińskiego i powiedziała, że nie zapłacimy za montaż okien, jeśli ich nie wymieni — dodaje Dariusz Krupa.

Miesiąc była cisza. Edyta Górniak i Dariusz Krupa nie skończyli remontu przed zimą. Zamieszkali w wynajętym mieszkaniu. Dowiedzieli się, że Adam Kamiński wyjechał do Ameryki. Ale nie mieli spokoju. Przed świętami Bożego Narodzenia, w późnych godzinach wieczornych i nocnych, odbierali bardzo niesympatyczne telefony. Kiedy odbierała Edyta Górniak, słyszała propozycje, aby coś powiedziała, bo pijany rozmówca założył się z kolegą o wódkę, że ma telefon komórkowy do Górniak i będzie z nią rozmawiał. To jeden z delikatniejszych kontaktów. A w tym czasie Edyta była w zaawansowanej ciąży.
To był pracownik z firmy Kamińskiego, bo wyświetlał się nam numer. Raz dzwonił pod rząd dziesięć razy do pierwszej w nocy. Te telefony powtarzały się w weekendy – opowiadają Edyta Górniak i Dariusz Krupa.
Remont domu stanął, bo były ważniejsze problemy: zbliżał się czas rozwiązania Edyty. Prasa zaczęła się szczególnie interesować, zrobiło się głośno wokół porodu gwiazdy.
Tę sytuację wykorzystał Kamiński, który już był w kraju. Zaczął wydzwaniać, straszyć i szantażować, że narobi rozgłosu w prasie, jest umówiony z dziennikarzami. Nie trafiało do niego, że przecież to on ma wobec nas zobowiązania, że to on nie dotrzymał słowa. W końcu przestałem odbierać od niego telefony, ale dla świętego spokoju powiedziałem, żeby przysłał fakturę – wyjaśnia Krupa.

Rozgłos w prasie pojawił się szybko. Najpierw o sprawie Krupy w prokuraturze napisał „Fakt”, następnego dnia „Kurier Poranny”. Żadna z tych gazet nie dotarła do Dariusza Krupy, nie spytała o jego zdanie w sprawie. O doniesieniu do prokuratury Dariusz Krupa dowiedział się z… prasy. Był podwójnie zdziwiony, bo uważał, że Kamiński ciągle nie wywiązał się ze swoich zobowiązań, a poza tym nie otrzymał od niego faktury.
Pan Kamiński przyznał w prokuraturze, że po wykonaniu usługi stwierdził usterki, choć nie mówił o szczegółach. Potwierdził, że część szyb jest do wymiany, choć według niego nie wszystkie – poinformowała „Kontakty” prokurator Arleta Rzońca z Prokuratury Rejonowej w Łomży.
Dariusz Krupa, posądzony o „wyłudzenie”, przyjechał z Edytą Górniak do Łomży złożyć zeznania w Prokuraturze Rejonowej. Mówili o szkodach i wspólnie potwierdzili, że zapłacą Adamowi Kamińskiemu z Łomży, jeśli przeprosi, wymieni okna i zastosuje obiecany rabat.
W poniedziałek, piątego lipca, Prokuratura Rejonowa w Łomży umorzyła dochodzenie.
Przeprowadziliśmy postępowanie, uznaliśmy, że w sprawie brak znamion czynu zabronionego, czyli brak działania na szkodę pana Kamińskiego – powiedziała prokurator Arleta Rzońca.

Wizyta w Łomży znanej muzycznej pary nie odbyła się bez skandalu. Na wychodzących z Prokuratury Edytę Górniak i Dariusza Krupę czekał fotoreporter Gabor Lorinczy. Edyta Górniak, karmiąca syna piersią, poprosiła, by ich przepuścić, gdyż spieszy się do dziecka. Fotoreporter zaczął fotografować bez jednego grzecznościowego pytania: „Czy mogę?” Piosenkarce puściły nerwy: spoliczkowała go. Następnego dnia w prasie ukazały się sensacje: „Górniak pobiła fotoreportera”. Potężnego, co najmniej dwa razy cięższego od siebie mężczyznę!
Chcemy nadal dobrze myśleć o Łomży – mówią Edyta Górniak i Dariusz Krupa.

Maria Tocka

Kontakty, nr 28 (1236)

Tagi:



Komentarze




Dodaj komentarz

W górę ↑