Nowa Trybuna Opolska no image

Opublikowano 1 maja 2002

0

Nowa Trybuna Opolska (05/2002)

Po dwunastu latach od pierwszego występu na festiwalu przyszedł czas na recital.

Tak naprawdę to nie jest recital, zaśpiewam tylko cztery piosenki, ale rzeczywiście od debiutu to będzie mój najdłuższy występ w Opolu. Poza tym każdy powrót tutaj, nie tylko na święta do rodziców, ale również, by wystąpić przed opolską publicznością, jest bardzo ważnym wydarzeniem i wywołuje we mnie ogromnie dużo emocji.

Ten debiut z 1989 roku, jakie dziś wywołuje wspomnienia?

Byłam przerażona i szczęśliwa, bo wtedy spełniło się moje marzenie z dzieciństwa. Nie marzyłam wtedy o niczym więcej poza tym, żeby wystąpić na deskach opolskiego amfiteatru. Tamten występ zmienił wszystko.

I pani się zmieniła.

Od kilku lat, żeby nie dać się zwariować, nauczyłam się patrzeć na siebie z boku. I czasem myślę, że mam dwie siostry, moją Małgosię, która właśnie skończyła 18 lat, i drugą – fikcyjną, która ma na imię Edyta. Traktuje ją pobłażliwie, chociaż ona czasami robi głupoty, muszę jej wybaczyć, coś przetłumaczyć. Patrzę na nią czasami z dumą, a czasem ze współczuciem.

Wróciła pani do kraju po długiej nieobecności. Jest nowa płyta, teledysk, nowy image…

Długo i starannie pracowałam nad realizacja „Perły” i mam wrażenie, że jej popularność świadczy o tym, że moja publiczność przyjęła ją z dużym entuzjazmem. Oczywiście jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Mam nadzieję, że kolejne piosenki promujące tę płytę również się spodobają.

Na gali z okazji wręczenia Wiktorów, nagród dla telewizyjnych osobowości, prawdziwa sensacja okazała się nie pani piosenka, ale zsuwający się kostium. Szeroko komentowano to wydarzenie.

Taka jest mentalność niektórych ludzi. Najpierw wyczekują, a potem, jeśli wszystko idzie za dobrze, to czyhają na potknięcia. Ponieważ nie mam opinii artystki – skandalistki, staram się być uporządkowana, zachowywać profesjonalnie, to zwłaszcza taki błąd jest natychmiast wyłapywany. Lubię, jak ludzie się śmieją, jeżeli tym razem to była uroczystość dla moich wrogów, to niech tak będzie.

W czym wystąpi pani w Opolu?

Kreacja jeszcze się szyje..

Blaski i cienie kariery. Nie ma pani ich czasem dość?

Bywa, że ciągłe pakowanie się, podróżowanie, jedzenie w różnych restauracjach czy na stacjach benzynowych, nie zawsze smacznie, problemy zdrowotne, zatrucia – to są stresujące i nieprzyjemne rzeczy. Z drugiej strony ciągle mam ogromną radość, ze spotkania z ludźmi podczas koncertów nadal są magiczne i potwierdzają sens mojego życiowego wyboru.

Wystąpiła pani w jednym z odcinków popularnego serialu „Na dobre i na złe”. I co, rozsmakowała się pani w aktorstwie czy uznała, że to była tylko jednorazowa przygoda?

Trochę się rozsmakowałam, ale nie do tego stopnia, żeby teraz mieć jakieś wygórowane ambicje i nadzieje z tego powodu. Dostałam wprawdzie kilka scenariuszy, ale żaden nie jest na tyle przekonujący, żebym chciała zostawić koncerty i zająć się filmem. Ale warto było się sprawdzić.

Emocje na planie filmowym przewyższają te na estradzie?

Jedyne, czego się obawiałam, to tego, że nie zapamiętam tak dużej ilości tekstu. Nie byłam stremowana, może dlatego, że mam niewiele do stracenia w tej dziedzinie. O wiele bardziej przejmuję się wychodząc na scenę.

Czy przed występem na opolskim festiwalu jest trema?

Ogromna. Największa ze wszystkich, jakie do tej pory pamiętam. Może dlatego, że dawno nie byłam w Opolu, że odzwyczaiłam się od występów publicznych, bo długo pracowałam w studiach nagraniowych.

Zaraz po festiwalu wyjeżdża pani do Seulu na uroczystość otwarcia mistrzostw świata w piłce nożnej. Jest pani fanką tego sportu?

Sport jest dla mnie zbyt emocjonujący, żebym mogła go spokojnie oglądać, natomiast przyznam, że możliwość zaśpiewania hymnu narodowego podczas ważnej dla Polski uroczystości było od dawna moim wielkim marzeniem. Chciałabym, żeby się spełniło. Na razie trwają rozmowy i negocjacje, trudno jest ustalić szczegóły. Ale mam nadzieję, że się uda.

Tagi:



Komentarze




Dodaj komentarz

W górę ↑